czwartek, 31 lipca 2008

"Zbrodnia i kara" - Fiodor Dostojewski


Przyszła w końcu pora na moją pierwszą recenzję książki opublikowaną w Internecie. Bo tych napisanych dawno temu w ramach opisywania lektur szkolnych nie liczę do szacownego grona recenzji ;)


Do dzisiaj nie wiem dlaczego, ale nie zdołałam wcześniej przeczytać dzieła jednego z klasyków literatury rosyjskiej, Fiodora Dostojewskiego – „Zbrodnia i kara”. Postanowiłam więc nadrobić zaległości.


Jest to moim zdaniem niesamowite studium umysłu i uczuć ludzkich. Poznajemy od podszewki motywy zbrodni, upadku, ambicji, miłości, lęku, podłości, przemiany… Razem z Raskolnikowem przeżywamy jego przemianę z biednego eks-studenta, przez zdeterminowanego manią swojej wielkości zabójcę, aż do końcowego zrozumienia samego siebie i zezwolenia na swój los.


Książka zaczyna się opisem sytuacji życiowej Rodiona Raskolnikowa – ubogiego eks-studenta prawa. Znajdujemy go rozmyślającego w swej klitce. Duma on nad regułami rządzącymi społeczeństwem i jednostkami ludzkimi. Czy istnieje podział na jednostki wybitne, którym właściwie wszystko wolno, byleby zrealizować ich misję społeczną, ku dobru reszty, zwyczajnych obywateli? Czy można w tym celu popełniać zbrodnie? Jeżeli tak, to czy należy takie jednostki - „nadludzi” – karać? Te i inne myśli zaprzątają jego głowę również, gdy idzie po raz kolejny do Alony Iwanowej, lichwiarki. Udaje się tam w celu „sprawdzenia” terenu planowanej zbrodni. Kontynuując rozmyślania na temat samowolnie ustalonych przez jednostkę zasad i ich wpływu na społeczeństwo decyduje się on nie zabijać lichwiarki. Jednakże otrzymuje on list od swej matki i siostry, które informują go m.in. o planowanym zamążpójściu siostry. Widzi on je (zresztą zgodnie z prawdą) jako poświęcenie Duni w celu zapewnienia jemu lepszego startu życiowego. Wpływa to na zmianę decyzji i w rezultacie na zabójstwo lichwiarki oraz jej siostry Lizawety. Od tego momentu obserwujemy męczarnie psychiczne Raskolnikowa, rozmyślania o zbrodni, karze, śmierci, społeczeństwie… Rezultatem tych rozmyślań (jak i czynników dodatkowych – ludzi dookoła Raskolnikowa, wydarzeń w które się wplątuje) jest jego zgłoszenie się na komisariacie i przyznanie do winy. Książka kończy się krótkimi opisem pierwszego roku sybirskiego zesłania Raskolnikowa, gdzie przechodzi on metamorfozę światopoglądową i dochodzi do punktu zrozumienia siebie, powrotu do Chrystusa i oczekiwania na przyszłe życie z Sonią Siemionowną.


Dostojewski stworzył bardzo ciekawe postacie, zarówno te pierwszo-, jak i drugoplanowe. Mamy więc m.in. przepełnioną miłością do rodziny oraz czystością zasad siostrę Raskolnikowa – Dunię Romanowną. Jest też jego miłość – Sonia Siemionowna, dobra, słodka, pobożna dziewczyna, zmuszona sytuacją rodzinną do sprzedawania swego ciała na ulicy; która dzięki pomocy kilku osób rzuca swoje zajęcie i podąża z Raskolnikowem na jego zesłanie na Syberii. Jest przyjaciel Raskolnikowa – Dymitr Razumichin, człowiek, który jest przy nim przez cały czas, starając się pomagać, jak tylko możliwe, wspierać, rozumieć – ideał przyjaciela. Jest również Porfiry Pietrowicz, sędzia śledczy, który prowadzi z Raskolnikowem skomplikowaną grę psychologiczną, która miała na celu nie tyle (lub nie tylko) uświadomienie Raskolnikowowi jego winy, lecz również zrozumienie przyczyn zbrodni oraz uświadomienie czynników łagodzących. Jest to tylko część z barwnych postaci występujących w książce.

Sankt Petersburg ukazany jest oczami osób biednych, poznajemy zaułki nędzarzy, dzielnice zamieszkane przez lichwiarzy, prostytutki, pijaków, pełne łajna i brudu. Lecz podczas wędrówek Raskolnikowa po mieście możemy również czasami dostrzec piękno miasta – np. panoramę miasta z mostu Mikołajewskiego. Jednakże generalnie miasto to ukazane jest jako miasto zdemoralizowane, pełne niechętnych obcokrajowcom drobnych cinkciarzy i oszustów.


Dostojewski tworząc „Zbrodnię i karę” używał obrazowego, „soczystego”, dostosowanego do całej koncepcji książki, języka. Przykładem może być tenże cytat:

„I na tym osadzają się wszelkie ich podejrzenia! Niech to czarci wezmą! Rozumiem, że jest to irytujące, ale na twoim miejscu, Rodia, roześmiałbym się im wszystkim w twarz, albo jeszcze lepiej: naplułbym im w mordy, i to zawiesistym charkiem, sprałbym ich po pyskach, biłbym sprytnie, jak trzeba i na tym rzecz zakończył. Plwaj na nich!”


Kończąc – cieszę się, że w końcu zdołałam przeczytać tą książkę. Zdecydowanie zachęciła mnie ona do kontynuowania poznawania dzieł klasyków rosyjskich.

I tak oto kończy się mój debiut na niwie recenzji książkowych.


Pocztówki pochodzą z Wikipedii.




Brak komentarzy: